Znak, Kazania William Marrion Branham-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PRAWDZIWY ZNAK, KTÓRY JEST
PRZEOCZANY
A True Sign That’s Overlooked
61-1112
William Marrion Branham
Poselstwo, wyg³oszone przez brata Williama Marriona Branhama w niedzielê do po³udnia,
12. listopada 1961 w Kaplicy Branhama w Jeffersonville, IN, USA. Podjêto wszelkie wysi³ki,
by dok³adnie przenieœæ mówione Poselstwo z nagrañ na taœmach magnetofonowych do
postaci drukowanej. Podczas t³umaczenia i korekty korzystano równie¿ z najnowszej
wydrukowanej wersji oraz z nagrañ na CD w oryginalnym jêzyku angielskim. Niniejszym
zosta³o opublikowane w pe³nym brzmieniu.
Wydrukowanie tej ksi¹¿ki umo¿liwi³y dobrowolne ofiary wierz¹cych, którzy umi³owali
Jego S³awne Przyjœcie i to Poselstwo. Przet³umaczono i opublikowano w latach 2004 - 2005.
Wszelkie zamówienia nale¿y kierowaæ na adres:
MÓWIONE S£OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
Komórka: + 420 775 225542
E-mail: w.krzok@volny.cz
ICQ: 318702578 SKYPE: wkrzok
2
MÓWIONE S£OWO
Prawdziwy znak, który jest przeoczany
1
Zgromadziliœmy siê dzisiaj rano w Imieniu Pana Jezusa –
modli³em siê bardzo d³ugo. Dzisiaj rano nie wsta³em wczeœnie.
SpóŸni³em siê nieco z moim wstawaniem z ³ó¿ka i przypuszczam, ¿e
wszyscy wiecie teraz, dlaczego.
2
Wróci³em do domu wczoraj rano, wzglêdnie wczoraj w nocy, a mój
s¹siad sta³ na podwórku – on i jego ma³a córeczka. Jego ¿ona jest
pielêgniark¹ w oddziale po³o¿niczym w szpitalu. Wiêc on mia³ laskê
w swojej rêce, mniej wiêcej tak d³ug¹, z przymocowanym krótkim
napisem na taœmie: „Dziadek Branham, 11. paŸdziernika, 3:43”
wzglêdnie 4:34, myœlê. Nastêpnie w du¿ych nawiasach u do³u „Jesteœ
starszym, ni¿ sobie myœlisz”. Mam zatem legalne prawo odpoczywaæ
teraz d³u¿ej rano. Czy to prawda, bracie Wright – kiedy cz³owiek
stanie siê dziadkiem?
3
Uwa¿am wiêc, ¿e to mnie trochê usprawiedliwia, siostro Kidd, ¿e
dzisiaj rano nie by³em jeszcze na nogach, kiedy ty przeje¿d¿a³aœ ko³o
nas – z Ohio. S¹dzê, ¿e czujê siê naprawdê o dziesiêæ lat starszy, po
tym wszystkim. Jak ju¿ wszyscy wiecie, mam ma³ego wnuka,
wa¿¹cego oko³o siedmiu czy oœmiu funtów, coœ ko³o tego –
najbrzydszy niemowlak, jakiego widzia³em kiedykolwiek. Oni
powiedzieli: „On wygl¹da dok³adnie tak, jak jego dziadek”. Wiêc…
W³aœnie widzia³em, ¿e on wyszed³ – ¿e Billy wyszed³.
4
Wiêc ubieg³ego wieczora zszed³em do przedpokoju, kiedy
za³atwi³em moje rozmowy telefoniczne, i spotka³em siê z grup¹
wiernych przyjació³ z Georgii i okolicy, i potem wyszliœmy na dwór i
obserwowaliœmy ma³e dzieci. I one s¹ naprawdê sprytne. Otó¿, one
s¹… Zawsze uœwiadamiano mnie mniej wiêcej tak: „Billy, ty siê
obawiasz, ¿e im wyrz¹dzisz krzywdê, wiesz. One s¹ takie malutkie”.
I myœlê, ¿e powiedzia³a to siostra Beeler. Dawniej tak sobie myœla³em.
Ona równie¿ tak myœla³a dawniej, lecz potem stwierdzi³a, ¿e one nie
s¹ takie w¹t³e. Wiêc i ja myœlê, ¿e tak ma siê ta sprawa.
5
Wczoraj po po³udniu mia³em ten przywilej byæ w domu jednej z
sióstr naszego zboru – w domu jej córki; myœlê, ¿e ona jest równie¿
tutaj w kaplicy – gdzie zaproszono nas na ma³¹ kolacjê z okazji
urodzin brata Neville. I on wczoraj przeszed³ kolejny kamieñ milowy
w swoim ¿yciu. Mówimy wiêc bratu Neville: „Serdeczne ¿yczenia z
okazji urodzin” – ka¿dy z nas, poniewa¿ on jest naprawdê mi³ym
bratem. I oczywiœcie, on w³aœnie do¿y³ dwadzieœcia piêæ lat – po raz
drugi, wiêc jest w tym wieku, co ja. A wiêc, do¿yliœmy tego wieku –
po raz drugi. I o to chodzi. Otó¿, cz³owiek zaczyna byæ starym
mê¿czyzn¹, kiedy przejdzie ten kamieñ milowy po raz drugi, wiecie.
6
Przypomina mi siê ten poranek, gdy Frankie Weber przyby³ tutaj.
PRAWDZIWY ZNAK, KTÓRY JEST PRZEOCZANY
3
By³ naszym najbli¿szym s¹siadem tutaj; jego córka mieszka tam do
dziœ. On jest na Florydzie. Chodzi³em razem z Frankie do szko³y. W
dniu swoich urodzin Frankie z³o¿y³ ofiarê w naszej kaplicy. Ja
zwiastowa³em ewangeliê ju¿ trzy lub cztery lata. Przyprowadzi³em
Frankie do Pana Jezusa. I on z³o¿y³ w ofierze æwieræ dolara. Myœlê, ¿e
mia³em wtedy dwadzieœcia dwa lata. A on z³o¿y³ dwadzieœcia piêæ
centów. Pomyœla³em: „O, mój drogi Frankie Weber, czy chcesz mi
powiedzieæ, ¿e masz dwadzieœcia piêæ lat? Coœ takiego! Moi drodzy, ja
lêkam siê tego, kiedy do¿yjê dwudziestu piêciu lat”. A nied³ugo
zaliczê ten wiek ju¿ po raz trzeci. Wiêc nie trwa to tak d³ugo, aby tego
cz³owiek do¿y³.
7
Kiedy spogl¹dam tutaj i widzê brata i siostrê Kidd w wieku ponad
osiemdziesi¹t lat, a ci¹gle w pe³ni si³, myœlê: „Panie Jezu, wybacz mi,
¿e siê uskar¿am, maj¹c dopiero piêædziesi¹t dwa lata”. A oni – ty
masz osiemdziesi¹t, a brat Kidd osiemdziesi¹t jeden lat. Czy siê to
zgadza? Osiemdziesi¹t jeden. I oni s¹ ci¹gle w us³udze. Mówiê wam,
to daje nam zachêtê, nieprawda¿? Na pewno daje. Pan jest naprawdê
dobry dla nas.
8
Jest tylko jedna z³a rzecz, której siê obawiam – mamy
nabo¿eñstwo tutaj rano, a to jest… Jest to okropne, brzmi to jak coœ
przynosz¹cego ujmê, kiedy to mówiê. Lecz mam tak wielu przyjació³,
którzy przyje¿d¿aj¹ z dalekich stron, by byæ na nabo¿eñstwie.
Nie widzê tutaj Evansów, lecz przypuszczam, ¿e s¹ gdzieœ tutaj.
Oni nie opuszcz¹ ani jednego nabo¿eñstwa. A czy wiecie, ile mil jad¹
oni ka¿dej niedzieli, by s³uchaæ zwiastowania? Tysi¹c trzysta mil. Ich
podró¿ kosztuje co najmniej szeœædziesi¹t czy siedemdziesi¹t dolarów
w ka¿dym tygodniu, by przybyæ do kaplicy, to prawda, a równie¿ czas
potrzebny do przybycia tutaj z ca³¹ rodzin¹ oraz czas powrotu do ich
domu.
9
Otó¿, nie tylko to, lecz tutaj jest pewien prosty brat z po³udnia, z
Alabamy, który podró¿uje mniej wiêcej na t¹ sam¹ odleg³oœæ w
ka¿dym tygodniu. Brat… O, moi drodzy! Brat „Welt”? [Brat mówi:
„West” – wyd.] West. On wygl¹da jak ch³opiec, moim zdaniem. On
jest ju¿ ojcem i ma grono dzieci. Lecz zawsze przypomina mi ch³opca
– wygl¹da tak m³odo – on i jego ¿ona. Brat West.
10
Brat i siostra Palmer siedz¹ tam w tyle, s¹ z po³udnia – z Macon,
Georgii.
A siostra Ungren – oni s¹ zazwyczaj tutaj, s¹ a¿ z Memphis,
Tennessee. Czy s¹ tutaj dzisiaj do po³udnia? Ja – zazwyczaj tutaj s¹.
Siostra Ungren i ta grupa z po³udnia, z Memphis, Tennessee – tak s¹
tam, zupe³nie w tyle.
S¹ tutaj i inni. Ja po prostu – jest ich du¿a liczba, by ich
wymieniæ. Niektórzy z nich s¹ z po³udniowego Kentucky. Niektórzy z
4
MÓWIONE S£OWO
dalekiej pó³nocy, z okolic Chicago. A niektórzy s¹ z Chicago, oraz z
okolic na pó³noc od Chicago.
11
Dowiedzia³em siê, ¿e w niedzielê by³ tutaj pewien mê¿czyzna a¿ z
Kalifornii, musia³ tu pozostaæ trochê d³u¿ej; chcia³ siê zobaczyæ ze
mn¹. I oczywiœcie, ja by³em pod wielk¹ presj¹ po nabo¿eñstwie. I ten
mê¿czyzna odjecha³, nie zobaczywszy siê ze mn¹.
Inny mê¿czyzna przyjecha³ gdzieœ z Illinois. Je¿eli ten cz³owiek
jest tutaj dzisiaj do po³udnia – by³y to najpiêkniejsze i
najsmaczniejsze jab³ka, jakie kiedykolwiek jad³em. Przywióz³ mi
kosz jab³ek.
A jeden z braci przyby³ a¿ z Georgii, myœlê, ¿e stamt¹d, czy sk¹d
on by³, i przywióz³ wielki worek orzechów, mniej wiêcej tak wielki –
papierówek. I ach, ja je naprawdê lubiê jeœæ!
12
W³aœnie teraz – oczywiœcie, nie spo¿ywam przyjemnych
pokarmów w tych dniach – nie jad³em ich od czasu, gdy moja matka
umar³a. Szukam Pana, by otrzymaæ now¹ wizjê. Spo¿ywam tylko
miêkkie pokarmy i tylko tyle, abym móg³ ¿yæ; straci³em na wadze
dwadzieœcia funtów. Przy tym – ja nie poszczê. Nie, nie. To – czyniæ
tylko to nie jest oddawaniem czegoœ Panu. Cz³owiek chce oddaæ Panu
to najlepsze, co ma. Wiêc to…
13
Przypadkowo zobaczy³em brata Sumnera i innych tam w tyle. Jest
ich po prostu tak wielu.
Podobnie, jak ubieg³ej niedzieli – nadmieni³em o ludziach, którzy
byli przy mamie, i tym podobnie. I by³a tam naprawdê wierna siostra.
Zapomnia³em wymieniæ nazwisko tej kobiety. Otó¿, je¿eli ona jest
tutaj dzisiaj rano, wybacz mi, proszê. Jedn¹ z nich by³a siostra Beeler,
a dalej byli tam siostra i brat Stephie. I tak wielu! Ja…
14
Wszyscy znacie mnie dosyæ dobrze, by wiedzieæ, ¿e tego nie
uczyni³em umyœlnie, je¿eli przeoczy³em nazwisko kogoœ, wzglêdnie
któr¹œ osobê. Jak wierni byli oni wszyscy! A czasami bêd¹c tutaj,
wymieniê kogoœ, kto mi w³aœnie przychodzi na myœl. Bo ja – z tego
powodu, ¿e mam na myœli ca³¹ grupê, wszystkich, rozumiecie; by³o to
po prostu tak mi³e. A zatem, wszyscy byli mili i ³askawi wobec nas. I
my z pewnoœci¹ cenimy to sobie bardzo.
15
A teraz, dzisiaj do po³udnia, spróbujemy przybli¿yæ siê na nowo
do S³owa Bo¿ego. Otó¿, chcia³bym to powiedzieæ otwarcie, ¿eby to
by³o jasno zrozumia³e, ¿e ja nie przychodzê na ¿adne nabo¿eñstwo
tylko dlatego, by byæ widzianym. Nie przychodzê tutaj tylko po to, by
powiedzieæ: „Otó¿, mo¿e bêdê siê modli³ do Pana, ¿eby mi da³
Poselstwo, które sprawi, ¿e ludzie bêd¹ siê czuæ naprawdê dobrze i
bêd¹ wydawaæ okrzyki”. Mieliœmy tego ju¿ tak du¿o, lecz – i my –
doceniamy to sobie. To by³o w porz¹dku. Rozumiecie? To by³o
cudowne. Rozumiecie? Lecz ja pragnê wiedzieæ jedno: „Panie, Ty
PRAWDZIWY ZNAK, KTÓRY JEST PRZEOCZANY
5
pokieruj moje myœli do czegoœ, co bêdzie pomoc¹ dla s³uchaczy, co
umieœci ich bli¿ej Boga, co uczyni coœ pozytywnego dla nich.
Mianowicie nie tak bardzo, by zbudowaæ ich duchowo, lecz
podbudowaæ ich w znajomoœci i napominaniu Bo¿ym, aby wiedzieli,
jak maj¹ staæ, gdy przyjdzie wróg.
16
Rozmawia³em z pewn¹ siostr¹, która by³a tutaj w odwiedziny w
tym tygodniu – siostra Palmer. Ona powiedzia³a, ¿e chcia³a siê
dowiedzieæ, jak mi siê w ogóle powodzi w tym kraju. Chodzi o to, ¿e
cz³owiek przyjedzie tutaj i – tak, ka¿dym razem, gdy znajdê siê w tej
dolinie, zaczynam chorowaæ, skoro tylko przyjadê tutaj. Jest
naprawdê niezdrowo w tej dolinie tutaj. My to wiemy. Lecz Bóg ma
tutaj wiele dzieci. A wiêc pewnego dnia…
17
Teraz szukam Pana, by otrzymaæ naprawdê bezpoœrednie
Poselstwo od Boga. Rozumiecie? I ja, z Bo¿¹ pomoc¹ mam zamiar
wytrwaæ po prostu, a¿ On przyjdzie, to znaczy tak d³ugo, a¿ On powie
mi coœ konkretnego. Odczuwam bowiem, ¿e to powinno byæ… Coœ
wydarzy siê lada chwila tutaj w okolicy i ja pragnê wiedzieæ, co to
jest. Pragnê siê tego dowiedzieæ bezpoœrednio od Boga, ¿ebym móg³
powiedzieæ, to jest TAK MÓWI PAN. Rozumiecie? A potem wy
mo¿ecie – wy ludzie bêdziecie potem wiedzieæ, ¿e to nie pochodzi ode
mnie. Pragnê wiêc uczyniæ to tak – mianowicie us³yszeæ od Niego
najpierw.
18
Bowiem, je¿eli On umieszcza Swoje S³owa w jakimœ cz³owieku,
wtedy to ju¿ wiêcej nie jest ten cz³owiek; jest to On. Zatem, jeœli
cz³owiek mówi to sam ze siebie, nie bêdzie to mia³o i tak ¿adnej
wartoœci. Lecz jeœli On jest – jeœli S³owo Pañskie jest w tym
cz³owieku, to Ono wyjdzie i to bêdzie – bêdzie to po prostu dok³adn¹
prawd¹. To w³aœnie by³o nam polecone. W Biblii, gdzieœ w 20.
rozdziale 5. Moj¿eszowej Ona to mówi, jak myœlê. Tak. Zwa¿ajcie: „A
jeœli ktoœ mówi w Imieniu Pañskim i to siê nie stanie, to nie
zwracajcie ¿adnej uwagi na tego cz³owieka”. Rozumiecie? „Lecz jeœli
to mówi i to siê urzeczywistnia, to lepiej tego s³uchajcie, rozumiecie,
poniewa¿ to przychodzi od Boga”.
19
Tak w³aœnie ustali³ to Bóg. On ma Swój prawid³owy program
przed³o¿ony tutaj w Biblii. My wiemy, jak to trzeba wyczytaæ. Lecz s¹
pewne rzeczy dla Koœcio³a i dla naszego czasu, i inne rzeczy, których
On nie poleci³ zapisaæ tutaj w Biblii, wiêc On wk³ada Swój G³os do
cz³owieka i cz³owiek wypowiada to w Jego Imieniu, rozumiecie –
wypowiada to. Wiêc potem mo¿na oceniæ tego cz³owieka na
podstawie tego, czy siê to wype³ni tak, jak on to powiedzia³. Je¿eli tak
jest i wype³nia siê to ci¹gle w ten sposób, wtedy wiemy, ¿e to pochodzi
od Pana. Potem mamy zaufanie do niego i przygotowujemy siê na te
rzeczy, które przychodz¹.
20
Pragnê przeczytaæ dwa lub trzy miejsca w Piœmie Œwiêtym dzisiaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]