Zabawki i gadżety(1), Życie w PRL

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zabawki i gadżety
Armatka na korek
– coś w rodzaju drewnianej pompki której wylot zatykało się
dołączonym do zestawu korkiem. Energicznym ruchem wsuwało się tłoczek do armatki
co powodowało wystrzelenie korka połączone z hukiem. Starsi koledzy uzyskiwali
podobny efekt podczas otwierania wina. Dostępna na odpustach i pod kościołami.
Automatyczny ołówek
– przedmiot pochodzący z Czechosłowacji. Po wykręceniu
mechanizmu z obudowy, otrzymywało się niezbędną w szkole „splówkę”. Zaopatrzony
był w sprytną temperówkę ukryta w przycisku ołówka. Najbardziej popularny kolor
obudowy to brudno-żółty.
bajki
- (kino domowe) to kupowane w rolkach przeźrocza z bajkami, do wyświetlania za
pomocą specjalnego rzutnika, zwanego często "projektorem". Bajki sprzedawane były w
kioskach "RUCH-u" w małych plastykowych pudełeczkach. Na wieczku przyklejona
etykietka z tytułem bajki. Do wyświetlania bajek służył ciężki, ebonitowy rzutnik, który po
rozgrzaniu żarówki zaczynał wydzielać charakterystyczny swąd. Zbyt długie studiowanie
jednego obrazka groziło wypaleniem w nim dziury.
Bierki
- gra zręcznościowa wymagająca saperskiej precyzji i wewnętrznej dyscypliny. Po
rozsypanie na stole plastikowych patyczków w różnych kształtach i kolorach, należało je
po kolei zbierać, aż do "skuchy". "Skucha" następowała gdy w czasie podnoszenia bierki,
któryś z patyczków poruszył się. Wygrywał ten kto zbierał najwięcej punktów. Bierki
składały się z harpunów, bosaków, wioseł, zwykłych bierek i były odpowiednio
punktowane.
Bosmanka
– (sznurek zakończony kulką) wyplatało się ją ze sznurka do bielizny na
bazie kulki z łożyska, piłeczki kauczukowej lub innego regularnego przedmiotu.
Bosmanka nie miała konkretnego praktycznego zastosowania, była raczej czymś w
rodzaju talizmanu czy fetyszu. Niektórzy potrafili jednak za jej pomocą, wyszarpnąć
krzesło z pod siedzącego czy ułamać zeschłą gałąź z drzewa. Przypuszczalnie na
popularność bosmanki miał wpływ Jorguś Pyzdra.
Chińska gumka
– gumka o narkotycznym zapachu. Nie było sposobu by oderwać się od
wąchania. Na większości gumek , prędzej czy później, pojawiały się ślady zębów,
pozostawione przez złamanych cudownym zapachem, właścicieli.
Chiński długopis
– każdy go miał. Był ciemno bordowy, ze złotą skuwką, miał lekko
wygięty wkład, pisał cienko na fioletowo i częsty przerywał. Nie rozlewał się jak inne
długopisy.
1
chiński piórnik
- W latach 70-tych piórnik chiński to była podstawa szczególnie wśród
dziewcząt. Plastikowe pudełeczka ze słodkim rysuneczkiem na miękkim (podszytym
gąbką) wieczku. Piórnik zamykało się za pomocą magnesu (bardzo ważne bo magnesy
wyjmowane z piórników miało bardzo wiele interesujących zastosowań). Niebagatelną
sprawą był również fakt, że w piórniku znajdowało się lusterko. Oprócz chińskiej gumki
pachnącej w piórniku należało mieć również chiński ołówek z gumką na końcu. W latach
80-tych pojawiły się polskie super tandetne podróbki chińskich piórników, gumek i
ołówków /Ravik/
chińskie nalepki
- omamiły większość dziewczyn pod koniec lat 70-tych. Prawdziwy szał
( każdy z nas ich 500 miał). Były to takie wypukłe nalepki z gąbką w środku. Czasem
miały wypukłe oczka, które się ruszały.
długopis z widoczkiem
- górna część długopisu wykonana była z przeźroczystej rurki
zalanej jakimś płynem. Wewnątrz rurki działy się przedziwne rzeczy. A to nurkował
kaczor Donald, padał srebrny śnieg lub przepływał jakiś statek. Czasami spotykało się
egzemplarze dla dorosłych. Odpowiednio manipulując długopisem, można było pozbawić
odzienia tkwiącą w szklanej rurce piękność. Z czasem płyn w długopisie mętniał, a
zatopione w nim figurki ulegały powolnemu rozkładowi.
Flamastry
– przynoszone do szkoły jak relikwie, w często metrowych opakowaniach po
60 szt., pozyskiwane od rodziny powracającej z zagranicy (flamastry były w takich
wypadkach podstawowym prezentem), prawie nigdy nie używane (z obawy przed
wypisaniem), dokonywały żywota, wysychając w opakowaniu.
Gitara z żyletką
– rodzaj temperówki do ostrzenia ołówków. Nie wielu znałem co by
potrafili naostrzyć tym ołówek. Za to stylistyka na 5. Ciekawe co by się działo gdyby dziś
wprowadzić do szkól takie gadżety?
Góralski piórnik
– często spotykany drewniany pojemnik na przybory szkolne, z
wypalanymi góralskimi motywami. Właściciel takiego piórnika, nierzadko używał
„długopisu ciupagi”.
Haclówa
– rodzaj broni zaczepnej, wykonywany w dwu wersjach; wersja ciężka – rączka
wygięta (w kształcie kamertonu) z grubego drutu, najlepiej izolowanego, guma
modelarska (kauczukowa) o przekroju kwadratowym. Pociski z wygiętych szpilek lub
drutu. Wersja lekka – wysnuwało się pojedynczą gumkę z gumy do majtek i mocowało ją
bezpośrednie do palców ( kciuk i wskazujący). Hacel wykonywało się ze zrolowanego
papieru. Można było w ten sposób rozsyłać po klasie korespondencję lub w czasie
klasówki błagać o pomoc „kujona”. W ostateczności zawsze w kieszeni znalazła się jakaś
wygięta szpilka.
Jajka na wodę
– podstawowa oręż na lany poniedziałek, do czasu pojawienia się
„Ludwika”.
2
jo-jo na gumce
- dość durna zabawka odpustowa, wykonana z trocin obleczonych w
kolorowy celofan. Najbardziej pociągające było sprawdzenie czy w trocinach nie ma
ukrytej jakiejś tajemnicy.
Kalejdoskop
- prześliczna zabawka, rozwijająca zmysł estetyczny i wyobraźnię. Była to
rurka z twardego kartonu, jakby rodzaj lunety. Wewnątrz wyłożona lusterkami, na końcu
znajdowała się wydzielona cześć, wypełniona kawałkami kolorowych szkiełek, koralików,
kawałków plastiku. Obracanie kalejdoskopem powodowało przemieszczanie szkiełek, a
ich obraz, odbity w kilku lusterkach tworzył symetryczne wzorki cudownej urody.
Działanie hipnotyczne i uzależniające. Notowano nawet kilku godzinne seanse bez
przerw. Po uzyskaniu szczególnie efektownego wzorku, należało zmusić rodziców by
delikatnie, nie naruszając struktury, podziwiali nasze dzieło. Rodzic miał obowiązek
wykazać oszołomienie wielkim plastycznym talentem dziecka. Oszołomienie powinno
potęgować się wraz z nowymi kompozycjami podsuwanymi do oceny, aż do osiągnięcia
stanu histerii.
Kalkomanie
– ozdobne obrazki naklejane za pomocą wody np. na meblościanki,
glazurę, lustra, samochody itp. w celu upiększania wystroju wnętrz. Bardzo delikatne,
często się rwały przy naklejaniu. Przywożone głównie z NRD, gdzie sprzedawane były
na przykład z wizerunkami polskich aktorów.
Kapiszony
– małe papierowe konfetti lub taśmy podobne do serpentyny, z wklejonym
maciupkim ładunkiem hukowym. Kapiszony były amunicją do specjalnych blaszanych
pistoletów. Miały nie najlepszą opinie z racji na mizerny huk, i spory odsetek niewypałów.
Stosowane również do strzelania ze śrub. W nakrętkę spajającą dwie śruby wkładało się
kilka kapiszonów lekko dokręcało i mocno rzucało się o chodnik.
Kawałek cegły
– Przedmiot po prostu niezbędny do zabaw na podwórku. Służył
zarówno do rysowania torów „Wyścigu Pokoju”, „klas”, „chłopków” jak i do
przygotowywania podwórkowej zupy. Do bardziej monumentalnych prac stosowało się
kawałki pustaków, do precyzyjnych – twardą czerwoną cegłę.
Kolejka PIKO
– dla wielu, to wystarczający pretekst na postaranie się o syna, który był
najlepszym alibi dla zakupu tego cacka. Kolejka pochodziła z NRD, u nas najczęściej
sprzedawana w „Składnicach Harcerskich”. Zasilacze do kolejek były dodatkowo
wykorzystywane do zasilania lampek choinkowych (dawały możliwość regulacji
natężenia światła).
Korki
– amunicja do korkowców. Sprzedawane w kwadratowych pudełeczkach
wyściełanych trocinami. Podwórko znalazło dla korków wiele ciekawych zastosowań, z
których najbardziej ryzykowne polegało na obraniu korka z papierowej masy. Wydłubany
środek rzucony pod nogi przechodnia, wybuchał i dawał olbrzymią satysfakcję z dobrze
wykonanej roboty. Podkładanie korka pod nogi od krzesła czy rozbijanie obcasem, też
dawało sporo frajdy.
3
korkowiec – blaszany pistolet do strzelania z korków. Przydawał się rzadko i w
odróżnieniu od korków nie był zbyt popularny.
Kostka Rubika
– wielkie szaleństwo początku lat 80-tych. Wymyślona przez
węgierskiego wynalazcę Rubika. Układana w dzień i w nocy doprowadzała wielu do
obłędu. Sześcian, zbudowany z mniejszych sześcianików w 6 kolorach, należało obracać
w trzech płaszczyznach tak aby uporządkować kolory jednolicie dla każdej ścianki.
Odbywały się w tej specjalności najróżniejsze zawody, gdzie mistrzowie osiągali czas
kilkunastu sekund.
Krepina
– podstawowy surowiec do wyrobu szkolnych materiałów propagandowych na
wszelkie akademie i uroczystości. Główny budulec karnawałowego stroju.
Latarenka
– latarka własnej roboty, wykonana z płaskiej baterii i żaróweczki
przyczepionej do baterii gumką recepturką. Przedmiot całkowicie bezużyteczny,
wytwarzany dla satysfakcji lub z potrzeby posiadania.
Lusterko z Marusią
– małe kieszonkowe lusterko, upiększone na odwrocie różnymi
fajowskimi postaciami: Marusią, Szarikiem, Jankiem Kosem czy Winnetou. Czasem do
lusterka można było dokupić etui z plastikowej ceraty. Jak większość najfajniejszych
gadżetów, do kupienia pod kościołem.
Małe żołnierzyki
- zestawy plastikowych żołnierzyków produkcji RFN. Sprzedawane w
pudełkach po kilkadziesiąt sztuk. Z trzech podstawowych zestawów najbardziej
popularny to "Africa Corps "
Małpka na gumce
- odpowiednik dzisiejszego yo-yo. Na cienkiej gumce wisiała futrzana
małpka, którą kierowcy chętnie wieszali na przedniej szybie. Zamiast małpki można było
nabyć trocinową kulkę na gumce. Zabawa była głupia ale nie było wyboru.
Mała drukarenka
- rewolucyjny wynalazek do pisania donosów i anonimów. Używał jej
Stanisław Anioł z serialu "Alternatywy 4" , do napisania wezwania na przymusowe
leczenie odwykowe dla Balcerka. Składała się z maleńkich gumowych literek, które
mozolnie układało się w specjalnym uchwycie. Potem używało się jak pieczątki,
korzystając z dołączonej poduszki z tuszem.
Mały chemik
- ponoć można było za jego pomocą jednorazowo wydestylować pół litra
spirytusu. Dziewczynki miały do wyboru "małego lekarza" i " małego fryzjera".
Mały modelarz
- kartonowe modele do sklejania, wydawane w formie gazetki. Niezwykle
popularne i bardzo trudne do kupienia. Jeśli nie miało się odpowiednich znajomości w
kiosku, zostawał "wolumen" gdzie jednak "modelarze" osiągały astronomiczne kwoty. Do
klejenia używało się kleju "Hermol" lub "Butapren". Pięknie wykonany model można było
następnie w efektowny sposób, spalić. W tym celu należało go wcześniej naszpikować
4
saletrą, siarką zeskrobaną z zapałek, ewentualnie umieścić w wewnątrz kapsel
wypełniony benzyną. Dobrze wykonana praca dawała ogromną satysfakcję. Z
ciekawszych modeli należy wspomnieć o "samochodzie Lenina" czy autobusie "Berliet".
Mózg elektronowy
- zabawka edukacyjna, która miała imitować sztuczną inteligencję .
Należało prawidłowo skojarzyć obrazek z podpisem przez wetknięcie w otwory,
metalowych bolców. Prawidłowa odpowiedź była nagradzana zaświeceniem się
żaróweczki. Było kilka zestawów tematycznych( np. znaki drogowe). Jednak po 20 min.
zabawy , średnio rozgarnięte dziecko doskonale wiedziało które pary otworów zamykają
obwód i do udzielania prawidłowych odpowiedzi nie potrzebne były nawet plansze z
rysunkami. Z wymontowanej baterii i żaróweczki, zawsze można było jeszcze zrobić
"latarenkę" (patrz- latarenka).
Niutnia
- kawał plastikowej rury, który na skutek wymachiwania wydawał dziwne,
wkurzające dźwięki.
nunczako
- Po tym jak w kinach pojawił się absolutny hit "Wejście smoka" , arsenał broni
podwórkowej wzbogacił się o nunczako. Wykonać trzeba było je oczywiście samemu z
dwóch kołków (najlepsze były trzonki do młotków), które połączone były kawałkiem
łańcucha mocowanego do kołków za pomocą zagiętych gwoździ. Zgodnie z tajemnymi
zasadami Klasztoru Szaolin, sznurek musiał być dokładnie dopasowany do rozstawu
oczu właściciela. Była to broń absolutnie zabroniona (była wyjątkowo niebezpieczna
zwłaszcza dla właściciela, ujawnienie jej w obecności starszych gwarantowało konfiskatę
i szereg innych represji) i dlatego każdy trzymał ja w skrytości za pazuchą i tylko w
zaufanym podwórkowym towarzystwie wyciągał go i machał bez ładu i składu często
obijając sobie ręce. /Radek R./
ołówek kopiowy
- ołówek do ślinienia. Namoczony śliną pięknie się rozmazywał i
zostawiał na języku fajowskie plamki. Odbiór przesyłki pocztowej czy inny ważny
dokument, można było podpisywać wyłącznie ołówkiem kopiowym.
pas szeryfa
- pas z miejscem na naboje i dwiema kaburami , w których można było
nosić korkowca lub pistolet "precyzja" . Równie chętnie noszony przez szeryfów, których
wyróżniała specjalna gwiazda z wizerunkiem jednego z bohaterów "Bonanzy" jak i przez
Indian w charakterystycznych pióropuszach. Pas szeryfa miał prawo nosić też Janek z
"Czterech pancernych".
plastelina
- sprzedawana w kartonowych pudełkach po 6 wałeczków, służyła głównie
jako amunicja do "splówek". Występowała w charakterystycznych, brudnych kolorach. W
szkole można było jej używać do wlepiania we włosy dziewczynom.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl