Zdrowa audiofilska pasja (TZ) av9-09, AKUSTYKA

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WYWIAD
To masz Ze li szew ski i je go sys tem high -end
Zabawa z kopiowaniem winyli zaczęła się dosyć niedawno
ZDROWA,
AUDIOFILSKA
PASJA
Pasjonuje go analog. Zbiera winyle,
a od niedawna także taśmy szpulowe.
Wiele eksperymentuje z akustyką
pokoju, opracowując własne projekty
ustrojów akustycznych. Słowem,
zapalony audiofil – w najlepszym
tego słowa znaczeniu. Zaś na co dzień
perkusista i menedżer
Budki Suflera
Te kolumny poznają chyba wszyscy. Niedługo stuknie im dziesięć lat.
Kto je odkupi od pana Tomasza (jeśli sprzeda?), zrobi niezły interes.
Wyglądają jak z salonu. Właściciel jest bardzo pedantyczny
Ze li szew skim w je go dźwię ko wej en kla -
wie, ja ką jest spe cjal nie urzą dzo ny po kój
od słu cho wy. Na prze strze ni sześciu lat
wi dać je go po zy tyw ną ewo lu cję. Znik nę ły
du że pa ne le z ko lo ro wej gąb ki (patrz AV4/2003).
Przed nia część po ko ju jest mniej wy tłu mio na,
po bo kach i przede wszyst kim z ty łu po ja wi ły się
drew nia ne dy fu zo ry wła sne go pro jek tu. Wy ko nu je je
z pie ty zmem pan Wal dek, star szy pan mo de larz,
na co dzień opie ku ją cy się ogro dem. Mu siał po świę -
cić dzie siąt ki, mo że na wet set ki go dzin na po skła -
da nie tych wszyst kich de se czek i li ste wek w mi ster -
ne dy fu zo ry. Te znaj du ją ce się z ty łu, za fo te la mi od -
słu cho wy mi, moż na stro ić po przez wci ska nie
w szcze li ny ide al nie do pa so wa nych kloc ków roz po -
ro wych. Dzia ła ją?
O tak, zmie nia ją sub tel nie brzmie -
nie, wprawdzie dość nieznacznie, ale to słychać. Że-
by to sprawdzić, musiałby pan tutaj pobyć ze dwa
dni
– rzuca pan Tomek. Żałuję, ale obaj nie możemy
sobie na to pozwolić. Jednak pobyć tutaj, choćby kil-
ka go dzin, zde cy do wa nie war to. To ogrom na fraj da,
na wet dla otrza ska ne go au dio fi la. Ma ło kto mo że
so bie po zwo lić na ta ki sys tem, zwłasz cza w tak per -
fek cyj nym po miesz cze niu. Dom znaj du je się na pod -
lu bel skiej wsi. Jest tu cał ko wi cie cicho, na wet w cią -
gu dnia. Odsłuchownia, którą muzyk – jak sam przy-
zna je – opusz cza nie raz o trze ciej nad ra nem, znaj -
du je się na naj niż szej kon dy gna cji, w piw ni cy. Ścia -
ny są wy ło żo ne pły ta mi dźwię ko chłon ny mi Eco phon.
To w głów nej mie rze one od po wia da ją za bar dzo
krót ki czas po gło su. Źró dło in spi ra cji do eks pe ry -
men tów z aku sty ką po ko ju do strze gam na pod ło -
dze, obok fo te la od słu cho we go. To wartościowa
książ ka „Podręcznik aku sty ki” F. Al to na Eve re sta.
Tak że sto lik i plat for my pod wzmac niacz oraz ko -
lumny są własnego wykonania. Blat tego pierwsze-
go, o gru bo ści kil ku na stu cen ty me trów, to drew no
prze kła da ne „czymś tam”. Kon struk cja wa ży oko -
ło 100 ki lo gra mów. To pie kiel nie waż ne, bo stoi
na niej zna ko mi ty gra mo fon le gen da: SME 30 z ra -
mie niem V i wkład ką Mi cro Benz LP. W pod sta wie
Z tej taśmy Studio Master słuchaliśmy jednego z albumów Arethy
Franklin. Było fajnie, choć nieidalnie...
58
AUDIO VIDEO
T
o by ło mo je dru gie spo tka nie z To ma szem
 Również sufit nie oparł się adaptacji akustycznej
Funkcję Revoxa B77 MkII wkrótce przejmie Studer A707. Jest już w drodze...
SME Model 30 z firmowym
ramieniem SME V
i wkładką Benz Micro LP
pod koń ców ką mo cy Hal cro dm38
znaj du je się ołów…
Jak mó wi sam właś ci ciel:
Prze gry wa nie
wi ny li na ta śmę da je mi ogrom nie du żo
przyjemności. Nie ukrywam też, że cza-
sem zdarza mi się przysnąć i wtedy
po pro stu szko da sprzę tu

Jak brzmią ko pie? Bez po śred nich po -
równań nie robiliśmy, ale – jak pokazał
wcze śniej szy od słuch gra mo fo nu SME

kopia z Revoxa nie brzmi tak przej-
rzy ście. Dźwięk sta je się lek ko za okrą -
glo ny, zła go dzo ny. Nie tra ci jed nak
swej pod sta wo wej za le ty, atrak cyj no -
ści: jest nie zwy kle płyn ny i fi zjo lo gicz -
ny
. Kilka taśm leży i się „wietrzy”. To
dobrze im robi – brzmią wtedy lepiej.
Resz ta sys te mu nie ma wie le wspól ne -
go z funk cjo nu ją cym ar che ty pem sys te -
mu ana lo go we go, ja ki czę sto wi du je
się na wy sta wach: am pli fi ka cją lam po -
wą i wy so ko sku tecz nymi kolumnami.
O per fek cję ko rek cji RIAA i wzmoc nie -
nia mi kro wol to wych sy gna łów z wkład -
ki Micro Benz LP dba referencyjny pho-
no sta ge fir my ASR, wy po sa żo ny w za si -
la nie ba te ryj ne. Da lej sy gnał tra fia do
przed wzmac nia cza Ac cu pha se C -280,
póź niej do koń ców ki mo cy Hal cro dm38.
Przed nią rzą dził dzie lo ny wzmac niacz
Jef fa Row lan da.
Bardzo mile go wspominam – był zna-
ko mi ty. Tro chę ża łu ję, że się go po zby -
łem
– przy zna je. Tyl ko jeden ele ment
sys te mu, któ ry oso bi ście (FK) pa mię -
tam z ro ku 2003, opar ł się ko lej nym
upgra de’om ze sta wu – wciąż świet ne
ko lum ny JMlab Uto pia. Źró dłem cy fro -
wym jest, od paru lat, 4-elementowy
od twa rzacz CD/SACD dCS -a (El gar/De -
lius/Ver di). Wła ści ciel ze sta wu nie ukry -
wa, że my śli o wy mia nie tej ko lu bry ny
na coś now sze go. Choć by na zin te gro -
wa ne go Puc ci nie go, o któ rym po zwa -
lam so bie na po mknąć. Jed nak w tej
chwi li od twa rza cze cy fro we nie za przą -
ta ją gło wy pana Tomka.
Oka blo wa nie? Prze wo dy gło śni ko we to
Fu ru te chy
CY FRA W OD STAW KĘ
Bę dzie my słu chać tyl ko ana lo gu. I to nie
tyl ko z wi ny lu. Z le wej stro ny środ ko we -
go fo te la stoi czer wo ny me ta lo wy sto jak
na kół kach – tak że wła sne go pro jek tu
– a na nim Re vox B77 MkII z za ła do wa -
ną szpu lą Em tec Stu dio Master. Za ja -
kieś dwa ty go dnie w sys te mie ma się
po ja wić coś lep sze go – stu dyj ny Stu -
der 807. A co mamy na taśmie? Nie, nie
żad ne ma ste ry ro dem zza oce anu (mo -
że przyjdzie na nie czas...), lecz własne
ko pie nie któ rych wi ny li. Na gry wa ne
z naj mniej szą pręd ko ścią – 19 cm/s.
Dla cze go nie szyb ciej? Brzmie nia wi ny lu
i tak poprawić się nie da. Ale przynaj-
mniej moż na unik nąć ko niecz no ści od -
wra ca nia pły ty i pod no sze nia ra mie nia.
-Ti, in ter ko nek ty rów nież tej
firmy. O czystość prądu dba Hydra
fir my Shu ny ata Re se arch. Waż niej szy
jed nak wy da je się fakt po pro wa dze nia
nie za leż ne go ob wo du za si la nia. Ka ble
sie cio we? I tu nie spo dzian ka – zwy kłe,
„kom pu te ro we”. W szaf ce le żą raz uży -
wa ne Ana con dy wy żej wy mie nio nej
fir my. Nie spraw dzi ły się.
To masz Ze li szew ski nie jest wy znaw cą
żad nej z ra dy kal nych teo rii fa wo ry zu ją -
cych ro lę te go czy in ne go ele men tu sys -
temu. Jak sam mówi:
By łem kie dyś
na od słu chu bar dzo dro gich „kloc ków”
Kon do. Mu zy ka le cia ła z od twa rza cza
za 230 zło tych. Spy ta łem de li kat nie
prze mi łe go wła ści cie la, czy nie wi dzi
μ
AUDIO VIDEO
59
 REPORTAŻ
To masz Ze li szew ski i je go sys tem high -end
Ścianka za fotelami oddziela część odsłuchową od użytkowej (kolekcja Staxa, płyty
winylowe). Jej adaptacja akustyczna budzi szczery podziw. Wszystkie dyfuzory wykonał
modelarz, pan Waldek. Można je stroić
F.K.:
Proszę pokrótce
opowiedzieć o swoich
doświadczeniach z czarną płytą.
T.Z.:
Nie dłu go po za chwy cie no wym
od kry ciem, ja kim był dźwięk ana lo go -
wy z wi ny lu, oka za ło się, że na do brze
mi zna nych na gra niach wy stę pu ją
jesz cze ja kieś no we in stru men ty,
o któ rych wcze śniej nie wie dzia łem.
[…] Włą czam coś z in nej epo ki i oka zu -
je się, że sce na dźwię ko wa mia ła nie co
in ne de ko ra cje, in stru men ty by ły ina -
czej po roz sta wia ne. To zu peł nie in ny
ro dzaj es te ty ki.
F.K.:
Trzeba jednak zauważyć, że
negatywny wpływ na brzmienie
muzyki wydawanej na
nośnikach cyfrowych miały
same studia nagraniowe, które
przez wiele lat, nieumiejętnie
obchodząc się z techniką
cyfrową, „wyprodukowały”
mnóstwo źle brzmiących nagrań
zarejestrowanych pierwotnie
na analogu.
T.Z.:
Z pewnością tak, nie da się jed-
nak zmie nić pro ste go fak tu, że na no -
śni ku ana lo go wym jest sze rzej i bar -
dziej bogato. A czy atrakcyjniej – to już
kwe stia in dy wi du al ne go gu stu. Osta -
tecz ny wy raz na gra nia za wsze za le ży
od ta len tu pro du cen ta: czy to bę dzie
Tre vor Horn, czy Ze non Wi śniew ski. Ro -
dzi ny Wi śniew skich chcę z gó ry prze -
pro sić – to na zwi sko przy kła do we.
W Pol sce mu zy cy do pie ro nie daw no
za czę li ro zu mieć, kim na praw dę jest
pro du cent. Do tej po ry oso ba ta ka ko -
ja rzy ła się z in we sty cją, kosz ta mi –
kimś, kto pro du ku je, wy da je pie nią -
dze, sło wem: przed się bior cą. Tym cza -
sem pro du cent to wi zjo ner, ar ty sta,
kre ator, któ ry do pó ki na gra nia jesz cze
nie ma, usta wia de ko ra cje, in stru men -
ty na scenie, określa brzmienie, aran-
ża cję. To jak ma lo wa nie ob ra zu lub pi -
sa nie po ezji. Przed się bior cą pro du -
cent oczywiście jest także, ale dopiero
w dal szej ko lej no ści.
F.K.:
Jak au dio fil ska pa sja
wpły wa na po strze ga nie
brzmie nia Wa szej mu zy ki?
Po ma ga czy prze szka dza?
T.Z.:
Oczy wi ście, po ma ga. Na pew no
uwraż li wia. Za uwa ży łem u sie bie, że
roz ma wia jąc z bęb nia rza mi, np. Krzy -
siem Pa tow skim z ze spo łu Bra cia, py -
tam o stro je nie po szcze gól nych bęb -
nów, wy mie niam do świad cze nia.
Ostat nio spró bo wa łem zmie nić stro je -
nie bęb na ba so we go – me to dą, ja ką
nor mal nie sto su je się do pro fe sjo nal -
nej ada pta cji aku stycz nej po miesz -
czeń. Wy obra zi łem so bie, że ta ki bę -
ben jest szcze gól nym mi nia tu ro wym
po miesz cze niem… Pew nie brnę w śle -
py za ułek, ale wnio ski są cie ka we. Au -
dio fi lia jest wę drów ką do co raz bar -
dziej wia ry god nej sce ny dźwię ko wej.
Mnie in te re su je wła śnie ta dro ga, to
do cho dze nie do ce lu. Cza sem obie ra -
my me to dy błęd ne, ale jest to fa scy nu -
ją ce.
F.K.:
Ina czej mó wiąc, nie in te re -
su je Pa na kom for to wa sy tu acja
ma jęt ne go au dio fa na, któ ry mó -
wi: zrób cie mi ide al ny po kój
do słu cha nia mu zy ki i wstaw cie
„naj lep szy” sprzęt high -end?
To nie mo ja dro ga. Mógł bym zle cić pro -
jekt aku stycz ny ja kiejś fir mie z Pol ski
lub za gra ni cy, nie jest to pro blemem.
Wie lu zna jo mych (z ryn ku au dio fil skie -
go) mnie do te go na ma wia ło. Lu dzie ci
z pew no ścią wy ko na li by swą pra cę
pro fe sjo nal nie, od stro ny tech nicz nej
nie by ło by się do cze go przy cze pić.
Mnie jed nak wy kre sy nie in te re su ją.
Tu przecież nie chodzi o puszenie piór,
de mon stro wa nie swo jej kla sy czy cze -
goś takiego. Ważne jest, czy mnie ten
dźwięk się po do ba, nic in ne go.
Swo ją dro gą znam przy pa dek eks tra -
wa ganc kie go po sła z Lu belsz czy zny.
Po znał on swe go cza su pierw sze go
lep sze go di le ra sprzę tu au dio z War -
sza wy, któ ry za de mon stro wał mu swój
to war w wer sji re fe ren cyj nej… i ty le.
Nie ukry wam, że po szcze gól ne ele -
men ty są bar dzo wy so kiej kla sy
i na pewno bym nimi nie pogardził.
W szcze gól no ści dwu czę ścio wym od -
twa rza czem So nic Fron tiers z okiem
po środ ku [Trans port 3 – przyp. F.K.].
Słu cha jąc swo je go sys te mu na prze -
strze ni lat, nieraz za uwa ża łem, że ja -
kaś czę sto tli wość mnie draż ni, że jest
ja kieś pod ko lo ro wa nie. Wte dy, choć
nie je stem in ży nie rem i nie mam tak
na praw dę po ję cia o elek tro ni ce czy
elek tro aku sty ce, sta ra łem się zro bić
coś, by pro blem zni we lo wać. I wła śnie
tu taj dys pro por cji w kla sie urzą dzeń.
Swierdził, że źródło jest tak naprawdę
nie istot ne, że resz ta się li czy. To po -
gląd ra dy kal ny. Oso bi ście uwa żam, że
każ dy ele ment ma zna cze nie, na za si -
la niu koń cząc. Dzi wię się jed nak, gdy
ktoś szu ka pro ble mu w gniazd ku, ma -
jąc ko śla wy przed wzmac niacz al bo
gło śni ki, któ re nie prze no szą ni cze go
.
Czy są urzą dze nia, o któ rych po sia dacz
tak wy ra fi no wa ne go sys te mu ma rzy?
Nie wąt pli wie tak. Kie dyś chciał by mieć
wzmac niacz FM Aco ustics. Nie gdyś
w sys te mie go ści ły ka ble Kon do. Gra ły
po noć cu dow nie.
Nie ste ty, nie by łem
przy go to wa ny na ta ki wy da tek. Mu sia -
łem je oddać
. Nie ukrywa także, że po-
peł nił błę dy. Swe go cza su był po sia da -
czem prze twor ni ka fir my dpa – SX256
– wraz z de dy ko wa nym na pę dem CD.
Jak sam wspo mi na:
Wy ko na nie te go
sprzę tu by ło ka ta stro fal ne, ale jak to
pięknie grało! Że też się tego pozbyłem
– to był chyba mój największy błąd
waudio
– stwierdza.
Pan Tomasz ma sła bość do ja poń skie -
go Staxa.
Ku pi łem kie dyś słu chaw ki tej
fir my i mu szę po wie dzieć, że po mi mo
te go, iż nie lu bię słu cha wek, dźwięk,
któ ry z nich po pły nął, mnie oba lił
– wy-
ja śnia. Za chwi lę na za ple czu po ko ju
o d s ł u c h o w e g o p o k a z u j e m i m a ł ą k o -
lek cję urzą dzeń tej fir my: po dłuż ne
mo no blo ki, któ rych sym bo lu nie za no -
to wa łem, od twa rzacz Qu at tro.
Prze -
twor nik DAC Ta lent, któ ry ku pi łem
w Ka na dzie – ja ko no wy – po ży czy łem
re dak to ro wi Pio tro wi Me co wi, in te gra
też jest u kogoś. Odtwarzacza nie po-
ży czam, bo za de li kat ny
– wyznaje.
W in nym po ko ju, na gó rze, wi dzę
wspo mnia ne co naj mniej kil ku na sto -
let nie „ear spe ake ry”, czy li po na sze -
mu słu chaw ki, a w po ko ju, gdzie ćwi -
czy grę na perkusji (tak zwanych plac-
kach, by nie robić zbyt dużo hałasu),
stoi praw dzi wy ra ry tas ko lek cjo ner ski
– pod ło go we elek tro sta ty. Oczywiście
Staxy. Nawet nie wiedziałem, że takie
pro du ko wał.
Nie ste ty nie da się
na nich słu chać mu zy ki. Są bar dzo
ci che
– z ża lem przy zna je wła ści ciel.
DŹWIĘK
Słu cha li śmy kil ku płyt ana lo go wych,
wy łącz nie wy dań ory gi nal nych, m.in.
Ja me sa Brow na, Jo ni Mit chell, Ste ely
Da na, na koń cu zaś al bu mu Da ve Mat -
thews Band. Było to brzmienie niezwy-
kle mu zy kal ne i na tu ral ne. Bar dzo ma -
syw ne, ale wy bit nie re ali stycz ne. Na -
wet współ cze sna pro duk cja („Be fo re
the crow ded stre ets”) za gra ła w kom -
plet nie in nej es te ty ce niż ta, ja ką zna -
my z no śni ka cy fro we go i obo jęt nie jak
do bre go dys ko fo nu. Nie zna czy to, że
pod każ dym wzglę dem by ło to wy da -
nie lep sze. Na to miast star sze na gra nia
przy cią ga ły uwa gę ni czym ma gnes.
Naj bar dziej za dzi wił mnie zu peł ny
brak cze goś, co na zwał bym tech nicz -
no ścią, kli nicz no ścią dźwię ku – cech,
o któ re moż na po dej rze wać każ dy sys -
tem high -tech naj wyż szej kla sy. Gra -
mo fon oraz na gra nia na czar nym krąż -
ku od mie ni ły do słow nie wszyst ko. ■
60
AUDIO VIDEO
 wy ko ny wa nie tych drob nych krocz ków mnie krę ci – o to
w tej za ba wie cho dzi!
F.K.:
Czy, uży wa jąc ter mi no lo gii au dio fil skiej,
po ku sił by się Pan o zhie rar chi zo wa nie po szcze -
gólnych aspektów brzmienia? Co jest dla Pana
naj waż niej sze w sys te mie au dio?
T.Z.:
Przej rzy stość ca łe go pa sma i dy na mi ka. Mó wiąc:
przej rzy stość, mam na my śli sze ro kość pa sma, prze zro -
czy stość sce ny, brak kur ty ny po mię dzy mną a mu zy ką,
choć by cien kie go mu śli nu. Na gra nie nie po win no ło ić,
jak to się ma wia. Ina czej mó wiąc, ża den z za kre sów nie
po wi nien zdo mi no wać resz ty. W dal szej ko lej no ści
umie ścił bym ste reo fo nię, choć tu taj więk sze zna cze nie
ma ja kość re ali za cji niż sam sprzęt od twa rza ją cy.
F.K.:
Obec nie w sys te mie pra cu je gra mo fon Pan
SME 30. Co by ło przed nim?
T.Z.:
„Prze ro bi łem” ko lej ne mo de le SME, za czy na jąc
od dzie siąt ki (SME 10 – przyp. F.K.). To zna ko mi ty pro du -
cent, któ ry ro bi tyl ko gra mo fo ny. Po mię dzy 10-ką a 20-ką
miałem jeszcze przez krótki czas bardzo niezwykły gra-
mo fon C.E.C., je dy ny, ja ki ta fir ma pro du ko wa ła.
By łem bli ski pła czu, ale nie mo głem so bie po zwo lić
na za trzy ma nie go. Zo sta ła więc do ko na na za mia na
na SME20. Proces wymiany trwał ładnych parę lat.
F.K.:
Na czym po le ga ją głów ne róż ni ce po mię -
dzy ko lej ny mi mo de la mi SME?
T.Z.:
Na tym, o czym wspo mnia łem wcze śniej: przej rzy -
sto ści i dy na mi ce. Dzie siąt ka mnie olśni ła, to jest zna -
ko mi ty gra mo fon. Dla wie lu mo że być sprzę tem do ce lo -
wym. Po słu cha łem go, w bez po śred nim po rów na niu,
z SME Mo delem 20. Wte dy oka za ło się, że ja kaś ko ta ra
się od su nę ła, dźwięk się roz świe tlił. Jesz cze więk sza
róż ni ca jest po mię dzy mo de la mi 30 a 20. Mo del 30 dla
mnie jest już gra mo fo nem wy bit nym. Je śli ktoś ocze ku je
od brzmie nia szyb ko ści, świe żo ści, per li sto ści, bra ku
zma to wie nia – to wszyst ko ten gra mo fon do star cza
w 100%. Z SME współ pra cu je wca le nie naj droż sza
wkładka Micro Benz LP. Bardzo ją polubiłem, a dodam,
że mia łem moż li wość po słu cha nia róż nych prze twor ni -
ków, włącz nie z Ko et su i Kon do. Je śli bę dę so bie mógł
na to po zwo lić, do ku pię jesz cze jed ną wkład kę.
F.K.:
Jed ną z płyt częściowo na gra li ście w Ame -
ry ce, w słyn nym stu diu na gra nio wym Vil la ge
Stu dios. Ja kie to by ło do świad cze nie?
T.Z.:
Do praw dy wspa nia łe. Wy da li śmy na praw dę du że
pie nią dze, ale war to by ło. Lu dzie się dzi wi li: czy im od bi -
ło? To wcale nie tak. Te pieniądze wróciły do nas z na-
wiąz ką… W Sta nach pra ca nad al bu mem wy glą da zu peł -
nie ina czej niż u nas. Zo sta li śmy po trak to wa ni nie jak
ze spół z Mon go lii (cze go się spo dzie wa li śmy), lecz
na rów ni z czo ło wy mi ar ty sta mi świa to wej sce ny mu -
zycz nej. W ko ry ta rzu mi ja li śmy Ma riah Ca rey, Eri ca Clap -
to na i in nych. Przed na mi Red Hot Chil li Pep pers na gry -
wa li swój al bum „Ca li for ni ca tion”. Na na szej se sji grał
Mar cus Mil ler. Po wta rzał ten sam nu mer wie lo krot nie,
Raz za razem – ile było trzeba, bez najmniejszego gry-
ma su na twa rzy. Ste ve Lu ca ther po ja wił się na se sji
TOMASZ ZELISZEWSKI
O ANALOGU, AUDIOFILSKIEJ PASJI,
MUZYCE I JEJ KULISACH
z pię cio ma go to wy mi pro po zy cja mi. On rów nież po wta -
rzał ty le ra zy, ile za ży czył so bie Greg Philiganes, pro du -
cent. To się na zy wa pe łen pro fe sjo na lizm. Po mię dzy Pol -
ską a Sta na mi w tej kwe stii ist nie je prze paść. Gdy by
mnie pan spytał, dlaczego tak jest, z czego to wynika,
od po wie dział bym, że głów nie z jed ne go: pra co wi to ści
i po świę ce nia wy ko ny wa nej pra cy. Go dzi ny, dni, ty go -
dnie, mie sią ce, la ta cięż kiej pra cy. My je ste śmy
przy nich le niusz ka mi. Ty po wa sy tu acja: na gra nia zro -
bione, ktoś coś chce poprawić. Ale po co, przecież jest
wspa nia le! Przy kład z ży cia wzię ty: zo stał ty dzień do na -
sze go ju bi le uszo we go kon cer tu w So po cie, któ ry wy emi -
tuje TVP. Jest pan świadkiem, jak wciąż jeszcze negocju-
ję szcze gó ły kon trak tu… W za sa dzie mógł bym dziś po -
wiedzieć, że się rozmyśliliśmy, i nikt by nam nic nie zro-
bił…
Tam tak nie ma. Red Hot Chili Peppers robili miksy przez
pół ro ku. Al bum w od sło nie blu eso wej Fle etwo od Mac
powstawał dwa lata (wiem to od Phila). Dzień w dzień.
To zu peł nie in ne po dej ście niż u nas. Od bior cy te go nie -
ste ty nie wi dzą – otrzy mu ją tyl ko go to wą pły tę. Nie za -
sta na wia ją się, jak do szło do jej po wsta nia. W stu diu
Village był chłopak dwa lata po studiach w szkole mu-
zycz nej Ber ke ley Col le ge, na wy dzia le re ali za cji dźwię ku.
U nas mógł by ucho dzić za au to ry tet w swo jej dzie dzi nie.
W Vil la ge Stu dio w po rze lun chu zbie rał za mó wie nia
i przynosił jedzenie. Przyznał mi się, że marzy o tym, by
zo stać zna nym re ali za to rem, za jąć miej sce wiel kich.
Oczy wi ście wy ko ny wał też pew ne pra ce tech nicz ne, jak
zgra nie z ana lo gu na cy frę itp. Tak, tak, tam wciąż uży -
wa ją sta re go sprzę tu ana lo go we go. No wo cze sna tech ni -
ka cy fro wa, jak ma wia ją, to mar ke ting [śmiech].
Daw niej dzi wi li śmy się: po co nam pro du cent? Na gra liś -
my wiele płyt, podczas robienia których każdy mówił,
co je go zda niem jak po win no wy glą dać. I każ dy miał,
na swój spo sób, ra cję. Co z te go, sko ro wszyst kich tych
żą dań re ali za tor nie jest w sta nie speł nić jed no cze śnie.
Wy cho dzi na gra nie, któ re po pro stu nie jest do bre. Miks
jest sztu ką kom pro mi su. Je śli ma my za peł nio ne 16, 52,
a cza sem na wet 96 śla dów, to mu si my do ko ny wać wy -
bo rów. Czym się kie ru je my? Bar wą, czę sto tli wo ścia mi,
dłu go ścia mi dźwię ków? Tu wła śnie po wi nien wkro czyć
pro du cent i do ko nać wy bo rów. Cza sem są one nie zro zu -
miałe dla muzyków: to po co ja się męczyłem, skoro i tak
mnie nie sły chać? Te raz, po la tach, z po ko rą przy zna je -
my, że pro duk cję mu zycz ną Ame ry ka nie prze ćwi czy li
i do pro wa dzi li do per fek cji. Pro du cent ma ol brzy mią ro -
lę do wy peł nie nia. Je śli go nie ma, pa nu je anar chia. Pro -
szę so bie wy obra zić, że Mi les Da vis za ufał mło dziut kie -
mu wów czas Mar cu so wi Mil le ro wi, któ ry był pro du cen -
tem jego płyty „Siesta”! Inny niezwykły przykład to naj-
lep szy mo im zda niem al bum Ma don ny „Ray of Li ght” –
je go pro du cen tem rów nież był mło dy chło pak. Na szczę -
ście u nas sy tu acja stop nio wo się po pra wia…
F.K.:
Dzię ku ję bar dzo za roz mo wę i za oka zję
do po słu cha nia nie zwy kłe go sys te mu.

AUDIO VIDEO
61
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • euro2008.keep.pl