Zbieractwo, Rzemiosło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wśród drużyn zajmujących się wczesnośredniowiecznym odtwórstwem nie brakuje tak zwanych
"wiedźm", które parają się "zielarstwem", czynieniem uroków i tym podobnym. Niestety, często
posiadają one bardzo niski poziom, w którym więcej jest fantastyki, niż rzetelnego odtwórstwa. Z
drugiej jednak strony te grupy i osoby, które osiągnęły wysoki poziom wiedzy o sztuce zielarskiej,
często przesadzają, prezentując bardziej ogólny stan wiedzy o ziołolecznictwie i medycynie
naturalnej, niż próbując otworzyć to, jak mogło wyglądać zielarstwo (i ogólnie zbieranie wszelakich
pożytecznych roślin) we wczesnym średniowieczu na ziemiach polskich.
Zbieractwo, czyli przyswajanie sobie gotowych płodów natury, od wieków towarzyszy człowiekowi.
To, co dziś uznajemy za zwykły chwast, było jeszcze do stosunkowo niedawna ważnym źródłem
uzyskiwania pożywienia, oleju, barwników itp. Nie można pominąć też leczniczo-magicznych
właściwości niektórych ziół. Zbierano praktycznie wszystko, każdą pożyteczną część rośliny:
nasiona, kłącza, bulwy, korzenie, pączki, kwiaty, liście, owoce i jagody. Szczególnie duże znaczenie
posiadały mączyste nasiona niektórych dziko rosnących traw.
Podjęliśmy próbę zestawienia i opisania roślin (chociaż nie tylko) zbieranych w okresie
wczesnośredniowiecznym. Rzecz jasna nasze małe opracowanie ma charakter wybiórczy. Skupiliśmy
się na roślinach zbieranych w celach spożywczych i gospodarczych (np. do barwienia tkanin) oraz na
ziołach, a pominęliśmy zbierane do dziś owoce runa leśnego (grzyby, jeżyny, jagody, itp) i inne, np.
orzechy laskowe. Nie było też naszą ambicją stworzenie czegoś na kształt herbarza, czy też atlasu
roślin, dlatego też w nazewnictwie w wielu przypadkach pozostaliśmy przy określeniach ludowych
używanych na terenie Wielkopolski. W przypadku ziół bardziej skupiliśmy się na przestawieniu
związanych z nimi wierzeń i przesądów (czyli tzw. magii zielarskiej), niż na ich faktycznym działaniu
leczniczym, co przecież znaleźć można w każdym współczesnym zielniku.
Bardziej wnikliwych i ciekawych czytelników odsyłamy do bibliografii, w której znajdą wiele
ciekawych pozycji na ten temat.
Nie posiadamy, niestety, żadnych źródeł pisanych dotyczących zbieractwa i zielarstwa na ziemiach
polskich w okresie wczesnego średniowiecza, nie wiemy jaki był stan wiedzy, ani też jak
wykorzystywano oraz przetwarzano zebrane zioła i rośliny. Chociaż w Europie tego okresu istniały
różne herbarze oraz atlasy roślin, oparte w większości na autorach starożytnych (Hipokrates,
Pliniusz, Galen, Dioskorides) i perskich (Awicenna), to jednak ich znajomość nie wychodziła poza
wąski krąg zakonników i uczonych. Sytuacja zmieniła się dopiero w XII wieku za sprawą działalności
zakonu cystersów, którzy między innymi rozpowszechniali wiedzę dotycząca zbierania,
wykorzystywania i uprawy ziół.
Więcej informacji dostarczają badania szczątków roślinnych znalezionych podczas wykopalisk
archeologicznych oraz paleobotanika, dzięki czemu wiemy, jakie dzikorosnące rośliny zbierano i
przechowywano tysiąc lat temu. Niestety, badania te nie dają odpowiedzi na pytanie jak te rośliny
przetwarzano i wykorzystywano. Dlatego też po wyjaśnienia musimy zwrócić się do etnologii, gdyż w
kulturze ludowej jeszcze do stosunkowo niedawnych czasów zachowało się wiele reliktów z dawnych
przesądów oraz sposoby wykorzystywania dziko rosnących roślin.
strawę...
Poza uprawianiem zbóż w okresie wczesnego średniowiecza korzystano stale z zapasów przyrody,
zbierając nasiona dziko rosnących traw, którymi wzbogacano i uzupełniano zapasy mąki. Jeśli
weźmie się pod uwagę, iż uprawa stała wtedy na dość niskim poziomie i z jednego wysianego ziarna
uzyskiwano 1,5 ziarna plonu (dziś dla przy kładu jest to około 50 ziaren), to nic dziwnego, że
poprzez zbieractwo starano się uzupełnić i wzbogacić produkty spożywcze. Podczas badań na
grodziskach w Gieczu, Biskupinie, Gnieźnie, na Ostrowie Tumskim, Lądzie, Słupcy oraz na Ostrowie
Lednickim znaleziono wiele szczątków dziko rosnących roślin, które niezwykle przydatne w dawnych
czasach dopiero stosunkowo niedawno spadły do rangi pogardzanych chwastów. Najliczniej
reprezentowane są różne gatunki komos, a także włośnicy sinej oraz białej, których ziarna
zawierają wiele składników odżywczych i mogły z powodzeniem zastępować lub wzbogacać mąkę.
Podobnie rdesty, których nasiona również mielono na mąkę oraz wyciskano z nich olej. Całkiem
sporo odkryto pozostałości po żołędziach, które zapewne przeznaczano na paszę dla zwierząt,
chociaż jest możliwe, że w obliczu głodu mielono je i dodawano do mąki. Zbierano mannę, zwaną
też słodyżą, aż do XIX wieku była to najczęściej zbierana dzika trawa, której nasiona mielono na
mąkę lub też przyrządzano z niej kasze.
Podczas prac archeologicznych między innymi w Gnieźnie i Biskupinie znaleziono owocki barszczu, z
którego łodyg przyrządzano potrawę podobną do szpinaku, a z liści gotowano kwaśną zupę. Nazwa
tej rośliny przeszła z czasem na wszystkie kwaśne zupy, aż wreszcie jej znaczenie zawęziło się do
zupy buraczanej. Zupy gotowano także z młodej komosy białej, zwanej lebiodą, a jeszcze do
niedawna na wsiach przyrządzano z jej listków sałatki. W podobnych celach zbierano szczaw oraz
młodą pokrzywę.
Dla pozyskania oleju jadalnego zbierano nasiona buka zwane bukwią, zaś miazgę pozostałą po
wyciśnięciu przeznaczano na karmę dla zwierząt. Orzechy te także suszono i spożywano na surowo.
Wiele danych wykopaliskowych mówi o używaniu dziko rosnącego chmielu, używanego jako
przyprawa do piwa i miodu.
Pozyskiwano także sok z brzóz, klonów i wiśni. W tym celu wczesną wiosną, kiedy drzewo zaczynało
wypuszczać pierwsze listki, nawiercano świdrem pień i podstawiano naczynie do którego spływał
syrop, który rozrabiano z wodą i pito. Sok z brzóz, tzw. oskoza, znany był ze swoich leczniczych
właściwości. Źródła etnograficzne wspominają także o wykorzystywaniu go do mycia włosów, które
dzięki temu miały być bardziej mocne i błyszczące.
ogień...
I nie chodzi nam tutaj tylko o chrust. Zbierano niezbędną przy krzesaniu ognia hubę, którą suszono
i mielono. W tym samym celu posługiwano się puchem nasiennym ostrożenia polnego bądź ostu. Do
lampek oliwnych tłoczono olej z pestek świdwy (derenia); nie nadawał się on do przyrządzania
potraw, albowiem ma nieprzyjemny, gorzki smak.
porządek...
Do szorowania oraz gładzenia przedmiotów drewnianych niezastąpiony był skrzyp zimowy. Izby
mieszkalne czyszczono i dezynfekowano liśćmi i pękami woskownicy, znanej z wykopalisk w
Gdańsku. Wreszcie muchomora używano - jak sama nazwa wskazuje - do trucia much. W tym celu
wlewano do miseczki mleka, w którym moczono kapelusz tego trującego grzyba. Każda mucha,
która skosztowała tego specjału, marła od razu.
barwniki...
Tutaj na pierwszy plan wysuwają się poczwarki czerwca polskiego, z których otrzymywano pyszny
szkarłatny kolor. Czerwca zbierano w miesiącu, któremu dał nazwę, czyli w czerwcu. Poczwarki,
żerujące na roślinie czerwiec trwały rosnącej na piaskach i ugorach, zabijano za pomocą wrzątku,
suszono, a następnie mielono i rozpuszczano w żytnim kwasie. Uzyskany w ten sposób barwnik
należało wetrzeć w wybielone płótno i zalać niewielką ilością wody. Warto przy tym zwrócić uwagę,
że wyraz czerwiec ma źródłosłów "crw", bardzo stary i pokrewny całej masie wyrazów, jak czerw.
krew, szkarłat, trzewia, trzewiki, związanych ze sobą na zasadzie barwy czerwonej.
Barwnik czerwony uzyskiwano także z broczu, czyli marzanny, bzu czarnego i kaliny oraz z płatków
maku. Kolor żółty - z odwaru kory dzikiej jabłoni, śliw, grabiny, buku i świerku, z kłącza kosaćca
żółtego, z łupin cebuli, pączków kaczeńca, z przytuli. Kolor zielony z odwaru widłaków, z kotek
osiki, z listków jemioły, z listków młodego żyta. Kolor fioletowy - fiołków i rdestu ptasiego. Kolor
czarny - z odwaru kory olchowej, z olchowych szyszek, z liści klonu, z kory dębowej z miseczek
żołędnych.
i nade wszystko zioła...
Niestety, nie mamy pewności jakie zioła i w jakich celach zbierano. Istnieją trzy teorie dotyczące
pochodzenia ludowych sposobów wykorzystywania roślin leczniczych, zapisanych przez etnografów
w XIX i XX wieku. Pierwsza z nich, którą nazwiemy "prasłowiańska" dowodzi, że zielarstwo ludowe
oraz związana z nim magia jest pozostałością po dawnych wierzeniach przedchrześcijańskich.
Przeciwko takiemu podchodzeniu do sprawy zaprotestował wybitny botanik i historyk Józef
Rostafiński (autor między innymi rozprawy "Porównanie tzw. zielników Falimierza, Spiczyńskiego i
Siennika" oraz "Zielnika czarodziejskiego"). Wykazał on zbieżność wierzeń ludowych i nowożytnych
zielników, wysnuwając na tej podstawie wniosek, że obyczaj pogański został w Polsce całkowicie
wytępiony, a przesądy ludowe dotyczące ziół są efektem oddziaływania polskich klasztorów,
zwłaszcza cysterskich, w których mnisi zajmowali się ziołolecznictwem. Jednak teza ta została
podważona przez etnologa Kazimierza Moszyńskiego, który zajął stanowisko pośrednie dowodząc, iż
na stare wierzenia pogańskie nałożyły się doświadczenia mnisich zielarzy, czerpiących jeszcze z
tradycji antycznej. Ostatnia teoria zdaje się być najtrafniejsza i trzeba uznać, że jakakolwiek próba
przedstawienia "czysto słowiańskiego" zielnika skazana jest na porażkę. Tym niemniej można
spróbować zestawić listę ziół, w przypadku których echa dawnych zwyczajów pobrzmiewają
nadzwyczaj mocno. Dotyczy to przede wszystkim tych roślin, które zbierano w wilię Św. Jana (czyli
Sobótki) oraz tych, mających zastosowanie bardziej magiczne niż lecznicze. Pokusiliśmy się przeto o
krótkie opisanie zastosowań wybranych roślin w magii ludowej.
·
Bylica
- jej liść włożony do buta miał chronić od zmęczenia oraz wzmacniać nogi.
·
Czarcie żebro
- kąpiel w odwarze z tego zioła miał usuwać zły urok, leczyć wszelkie bóle
oraz łamania. Do dzisiejszego dnia kąpie się w nim dzieci, aby zabezpieczyć je przez
„ciotami” oraz wyciągnąć z nich złe humory; aby zadziałało, musiało być zebrane w wilię
Sobótki.
·
Czermień błotna
- jej korzeń noszony u szyi miał zabezpieczać przed ukąszeniami węży.
·
Dzięgiel
- jego korzeń noszony u szyi zabezpieczał przed urokami.
·
Krzyżowe ziele
- przechowywane w oborze chroni bydło przed ciotami.
·
Łabuzie
- wsadzone w strzechę w Sobótkę chroni przed urokami i złymi duchami.
·
Macierzanka
- kadzenie dymem z wysuszonej macierzanki leczyć miało choroby kobiece.
·
Przywrost
- kładziony dzieciom do kąpieli chronił przed złymi duchami.
·
Rozchodnik
- kiedy u krowy mleko się psuło, trzeba było okadzić wymię dymem z
rozchodnika, a następnie doić przez wianek spleciony z tego zioła.
·
Rozpustne ziele
- odwar lub liście wrzucone do napitku wzbudzają pożądanie.
·
Trędownik
- zebrany przed wschodem słońca i zjedzony na surowo zabezpieczał przed złymi
duchami.
·
Żywokost
- smażony korzeń leczy złamania kości.
W nazewnictwie wymienionych ziół staraliśmy pozostać przy tradycyjnych określeniach ludowych,
jenak dociekliwy czytelnik bez trudu odnajdzie je w każdym współczesnym herbarzu, do czego
zachęcamy. Oczywiście nie wyczerpuje to listy ziół. Bardziej zainteresowanych zachęcamy do
sięgnięcia po "Zielnik czarodziejski" Jozefa Rostafińskiego, czy też po XVI wieczne polskie zielniki,
wyszczególnione w bibliografii. Większość z nich jest dostępna on-line w Wielkopolskiej Bibliotece
Cyfrowej.
I jak to się ma do odtwórstwa historycznego?
Przedstawimy kilka naszych pomysłów, jak opisane powyżej zbieractwo efektownie włączyć do
odtwórstwa historycznego. Niektóre z nich są bardzo proste i wymagają tylko chęci, inne natomiast
są nieco bardziej złożone i do zaprezentowania potrzebują rozmaitych narzędzi. Na pewno jednak
wzbogacą i urozmaicą każdy pokaz. Najłatwiej po prostu zebrać u ususzyć wymienione w tekście
rośliny i ozdobić nimi swój kram. Poza tym można przyrządzić podpłomyki robione z mąki
przyrządzonej z ziaren komos lub rdestu (wymieszanej z mąką pszenn± lub nie), zupę z lebiody,
barszczu i młodej pokrzywy czy też suszone orzechy buka. Można też poprowadzić pokaz
farbowania płótna za pomocą wymienionych w tekście barwników roślinnych. Możliwości jest wiele.
To, co wykorzystacie, zależy tylko od was.
Staropolskie zielniki
Marcin z Urzędowa,
Herbarz polski
(dostępny na stronach
Maciej Siennik,
Herbarz ziół tutecznych...
(dostępny na stronach
Hieronim Spiczyński,
O ziołach tuteczych..
. (dostępny na stronach
)
Stefan Falimirz, O
ziołach i moczi gich
(dostępny na stronach
)
Opracowania
Hensel W.,
Słowiańszczyzna wczesnośredniowieczna. Zarys kultury materialnej.
Jaroń B.,
Średniowieczne szczątki roślinne z wykopalisk w Gnieźnie
.
Kiersnowski R.,
Rośliny uprawne i pożywienie roślinne w Polsce wczesnofeudalnej.
Klichowska M.,
Szczątki roślinne z Giecza z badań wykopaliskowych w roku 1951
Kolberg O.,
Lud, jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy,
pieśni, muzyka i tańce.
Kostrzewski J.
Kultura prapolska.
Łowmiański H.,
Postawy gospodarcze formowania się państw słowiańskich.
Malinowski T.,
Zbieractwo w Wielkopolsc
e.
Moszyński K.,
Kultura ludowa Słowian.
Moldenhawer K.,
Szczątki roślinne z X wieku z wykopalisk na Ostrowie Tumskim w Poznaniu
Rostafiński J.,
Zielnik czarodziejski
Rostafiński J.,
Porównanie tzw. zielników Falimierza, Spiczyńskiego i Siennika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]