Zielnik Polski 1922 2, BOTANIKA
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Nr 2. — Kraków, luty 1922. — RoK II.Miesięcznik ilustrowany, poświęcony ziołomleczniczym, higienie i przyrodolecznictwu.Redaktoriwydawca:Drm ed .Stan isław Breyer — KraKów,n i.WolsKaL. 36T r e ść n u m eru p ią te g o :zd ro w ie? — D w ie dro g iwleczn ictw ie.—M alwa. — C ykorja.M acierzanka. — Jałow iec — N o g ietek og ro d o w y . — C zo sn ekC ebula. - - Ptucnik lekarski. — Bluszczyk przyziem ny. — C en tu rja.Jakodzyskaćjak odzyskać zdrowie?(D okończenie.)Sam mówi, żo niestałe szczęście w młodości naraziło go nawielkie straty, a co najważniejsza nie używał011swych bogactwdla-zadow olenia nam iętności, bo żył tak, jakgdyby nie był bogatym. Takiesamo pożywienie, jak on, może mieć każdy] pilny pracowity człowiek.„Nie jest-żem szczęśliwy. — mówił Kornaro — iż więcej smaku i przyjem ności znajduję w kaw ałku suchego chleba, niżeli owirozkosznicy w najw yborniejszych łakociach!“Człowiekowi umiarkowanemu a przytem pracowitemu i rozsądnemu, najłatw iej w świecie byt: szczęśliwym, przedewszystkiemdlatego, ponieważ jego umiarkowanie czyni go zdolnym do odczuwania każdej przyjemności, przeciwnie nieum iar kowany nigdy samprzez się nie jest wesoły, lecz potrzebuje zawsze wielu zew nętrznychpodniet, aby nim został. Mieszkać w przyjem nej okolicy na łoniepięknej przyrody, jak Kornaro, przyczynia się wielce do szczęśliwego życia, lecz nigdy u takiego człowieka, który czci żołądek,jak swego boga: będzie się nudził naw et w okolicy najpiękniejszejjeśli nie będzie mógł dogodzić swemu podniebieniu. Gdy mu w domu obficie stół zastawią, wówczas obojętnem jest dla niego, czygo otacza naga pustynia arabska,, czy powabny ogród. Człowiekaumiarkowanego nie miejsce czyni wesołym, był011nim już poprzednio, przez swoją wstrzemięźliwość, przez prawdziwe oświecenie, które czyni go wszędzie szczęśliwym. Niepospolity przykładdają nam ludzie, zmuszeni do bezczynności i m ieszkający w gro-bach w ięziennych; wielu z nich nie traci nigdy w ew nętrznej har-m onji i spokoju i dochodzi do późnej i czerstwej starości.Równie niedorzecznym jest zarzut, że K ornara nie dręczyłytroski w yżyw ienia się i inne przykrości. Człowiek wstrzemięźliwy,wesoły i zdolny, zawsze może na swe utrzym anie zarobić. Jedynienieumiarkowany, nie mogący się obyć bez kaw y i alkoholu, zaw sze jest ponurym niewolnikiem ; um iarkowany jest prawdziwie wolny, wyższy nad wszelkie przeciwności. Niema człowieka, któryb yw życiu nio' doświadczał przeciwności i właśnie bogaci doznają ichnajwięcej.Kornaro też nie był Bogiem, żeby się mógł wznieść ponadwszelkie następstw a związku z ludźmi. Nie siedział on za piecem,lecz wiódł życie czynne, pracowite. „W ytrzym ałem nieraz — mówi on -— zimno, gorąco i inne podobne przykrości. Gcly mój brati inni członkowie rodziny dowiedzieli się, żem się wdał w rozprawę sądową z pew ną znakom itą osobą, wpadli natychm iast z zm artw ienia w chorobę, z powodu nadmiernej ilości żółci, pospolitejciałom zbytnio wytuczonym . J a przeciwnie, jakkolwiek głównaw tej sprawie osoba, nic prawie nie cierpiałem, bo soki żółciowenie mogły działać we mnie szkodliwie”.K toby sądził, że ta odporność Kornara nie pochodziła z um iarkowania, jak on sam tw ierdził, lecz z pewnego rodzaju obojętności, znoszącej lekkomyślnie wszelkie zmiany losu, taki niechaj posłucha, co on sam mówi o wrodzonym sobie tem peram encie: „Urodziłem się bardzo skłonnym do gniewu. Najm niejsza przyczyna obruszała mnie niegdyś, byłem dla każdego przykrym , upierałem sięzawsze przy swoim zdaniu, sprzeczałem się /. każdym i dlategowszyscy dobrzy ludzie stronili ód obcowania ze mną. W krótce je dnak spostrzegłem, jak sobie samemu przez to szkodziłem. Poznałem, że gniew należy do rzędu głupstw największych, że pozbawianas rozsądku, że m iędzy gniewliwym, a szalonym i obłąkanym, latylko zachodzi różnica, że pierw szy traci swój rozsądek na czaskrótki, a drugi na zawsze. Zycie umiarkowane wyleczyło mnie odtego głupstwa, stałem się tak spokojny i łagodny, tak pokonałemow ą burzliwą popędliwość. że nikt nie mógł dostrzec, że była onau mnie wrodzoną".Nie był więc Kornaro tępym, nieczułym flegm atykiem, a jegospokój nie był wynikiem leniwych nerwów i soków: ale był praw dziwą cnotą, nabytą przez umiarkowanie we wszystkiem, przezpanowanie nad zmysłami.N iektórzy zarzucają jeszcze naukom dobrego starca, że niepodał szczegółowych przepisów, co jeść, czego unikać należy, cowłaściwie szkodzi, a co zdrowiu pomaga i co się do przedłużeniażycia najwięcej przyczynia. Takie osoby oczekują zawsze jakichśtajem nic; stąd i naszego Kornara posądzono o ukryw anie jakiegośtajem niczego kam ienia filozoficznego, który zapewniał mu siłyi zdrowie. Ci wszyscy powinni z uwagą przeczytać całą książeczkęKornara. Z niej się przekonają, że szanowny starzec nie posiadałżadnych tajemnic, przeciwnie, raczej ostrzega, aby jego sposobużycia nie przyjmowano za prawidło powszechne, bo jednem u to,a drugiemu owo lepiej służy. Co do pokarmów, sąd pozostawia żołądkowi każdej osoby; zaleca jedynie i co do potraw najnieszko-dliwszych wstrzemięźliwość i umiarkowanie, jako główne prawidłostwierdzone ponad wszelką wątpliwość jego własnem doświadczeniem. W reszcie nie był on lekarzem , przeto nie można odeń wymagać gruntow nych dowodów szkodliwości, lub nieszkodliwościpew nych pokarmów: jedno jednak należy z naciskiem podnieść,że nie znał ani herbaty, ani kawy, ani wódki. Człowiek, któryw 95 roku życia swego w yrzekł: „W ydaje mi się, jakgdybym byłdwudziestopięcioletnim m łodzieńcem “ — zasługuje na wiarę i naśladowanie.Lecz w tym względzie nie w ystarczą małe, choćby kilkudniowe próbki: należy zmienić zupełnie i stale dotychczasowytryb życia. Kornaro mając już lat 78 dał się namówić do nieznacznego zw iększenia m iary pożywienia, wynoszącej dziennie trzyćwierci funta, ponieważ wmówiono w niego, że ta ilość nie w ystarczy do utrzym ania sił jego. Ustępstwo to na złe mu wyszło:bo zaledwie 10 dni żył nowym trybem , a już z wesołego człowieka stał się kwaśnym hipochondrykiem i sam dla siebie i otoczeniaciężarem. W dwa dni potem dostał ldócia w boku i mocnej gorączki, na którą długie miesiące chorował. Ju ż bo chwila śmiercijego oczekiwano, a że wyzdrowiał, przypisuje to znacznym swoimsiłom żywotnym, które przez długoletnie życie umiarkowane zyskał. Od tego czasu nie uległ nigdy podobnym namowom i trybużycia nie zmieniał.„Praw da — mówił stary — nie bez mozołu tego dokazałem,żem płochemu i nazbyt wesołemu życiu służbę wypowiedział, je dnak wreszcie pokonałem moje złe nałogi tak. żem się stał terazwstrzem ięźliw szym i surowszym dla siebie, niżeli byłem niegdyśnie wstrzem ięźliwym i pobłażliwym chuciom zm ysłowym1'.Po pewnym czasie takiej walki, nowe życie staje się coraz•łatwiejsze i wysiłki coraz mniejsze. Rozum jego nabył przez um iarkowanie takiej jasności i mocy, że bacznie czuwał nad ciałemi u m ysłem : zresztą szczęście płynące z wstrzemięźliwości jesto wiele większe od ponęt niewstrzemięźliwości. O ile trudno porzucić złe nałogi i namiętności, o tyle trudniej jeszcze, wstrzem ięźliwemu opuścić raj odzyskany!Nie dajmy się uwodzić fałszywemu mniemaniu, jakoby należało pomnażać ilość pokarmów, w miarę ubyw ania sil; bo doświadc ze n ie uczy, że na starość należy raczej zmniejszać ilość pożywienia, ponieważ z wiekiem zm niejsza się siła trawienia, zwłaszcza,gdy się nie pracuje fizycznie.Dwie drogi w lecznictwie.Jed n a droga, to morfina i jej pokrewne w wszelkich dolegliwościach; to opium i garbnik w biegunce; to brom w chorobachnerw ow ych; to salicyl, aspiryna i „proszki z kogutkiem 1 w bó1lach głow y; to arszenik w niedokrewności; słowem to środki usu-wające jedynie objawy chorobowe, a temsamem działające na zdrowie szkodliwie i choroby ostre zam ieniające w chroniczne.Druga droga, to usuwanie przyczyn, to powrót do życia zgodnego z wielkimi prawami przyrody, to higiena duszy i ciała, topost i głodówka, to środki przyrodnicze, czyli naśladujące naturęw jej działaniu leczniczem, która powoduje tzw. . objawy chorobowe, na to, by usunąć samą chorobę, np. odbiera chorym chęć dojadła, by organizm zrujnow any wieloletnimi nadużyciam i przyw rócić do stanu normalnego; to słońce, powietrze, woda, zioła i w yższe siły duchowe.Pierw sza droga szeroka i wygodna: zam iast przykrej dyety,unikania alkoholu, tytuniu, otw ierania okien, życia pracowitego,porządnego, proszek z apteki, usuwający, jakby różdżką czarodziejską, wszelkie dolegliwości. N iestety gościniec to szeroki, lecz niewiodący do celu, a że tak jest istotnie, dowodzi coraz większailość ludzi zwyrodniałych, chorych, zniechęconych, obłąkanych i samobójców. Jasnem jest bowiem, że organizm przepojony różnymiciałami obcymi traci wreszcie odporność i wypowiada posłuszeństwo.Środki usuwające jedynie przykre objawy, a nie leczące równocześnie są nietylko szkodliwe, lecz naw et nieetyczne. Nie jestbowiem zgodnem z etyką usuwanie przykrych następstw obżarstwa,pijaństw a i rozpusty, antipiryną, aspiryną i t. p. specyfikami, tam ,gdzie jedynie powrót do życia zgodnego z wielkiemi pracam i higieny i moralności może przywrócić i utrwalić zachwiarą równowagę.Każdy z nas może obrać pierwszę, lub drugą drogę, drogęwłaściwą wiodącą do zdrowia, lub drogę półśrodków, łagodzącychjedynie powstałe z nadużyć cierpienia.A surowice lecznicze, ta chluba współczesnego lecznictw a?Surowice spotka niezadługo los, na jaki zasłużyły! Okazało się bowiem,źe takiesam e w yniki lecznicze możemy osiągnąć przy pomocy ja kiegokolwiek białka np. mleka, a naw et ciał najzw yklejszych, np.rozczynu soli kuchennej. Ciała te w strzyknięte choremu leczą tak-samo, jak w strętne, powodujące niejednokrotnie objawy zatruciai zdobywane olbrzymim kosztem i m ęką tysięcy koni i innychzwierząt, surowice. Kto sobie to uprzytom ni, to zaliczy odkrycieto do najw ażniejszych w ostatnich czasach. Na posiedzeniu Tow.lek. dnia 18 m aja b. r. w yraził się jeden z najlepszych znawcówtego d ziału : „Swoistość bodźca leczniczego coraz bardziej zanika,podwalinę leczenia surowicami poderwano..."Je st to więc zm ierzchsurowic, jakkolw iek prawdopodobnie utrzym ają się one jeszcze przezczas pewien, zanim nauka wypracuje odpowiednie nowe m etodylecznicze.Od redakcji.Z powodu wielkich kosztów wydawnictwa, prosimy o rychłenadesłanie przedpłaty, która'wynosi, jak dotychczas, ćwierćrocznie300 Mk., półrocznie 600 Mk. i t. d. Kto z P. T. Odbiorców zalegaćbędzie z przedpłatą przez dwa miesiące, będziemy sądzić, że sobieZielnika nadal nie życzy.Ceny książek,- ogłoszonych w numerze III uległy zm ian ie:D yetetyka Duszy i Nowe H oryzonty kosztują po 300 Mk., o chorobach żołądkowych i gośćcowych po 200 Mk., a o cerze 150 Mk.DRUKARNIA „PRA W D Y ” W KRAKOWIE.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]